niedziela, 15 września 2013

Iglakom precz


Mówią, że kobieta zmienia się co 13 lat: fizycznie i mentalnie.

Ja po 15 latach posiadania ziemi na własność (właśnie mija rocznica) postanowiłam zmienić profil ogrodu. Po latach pielegnowania i chuchania na sadzonki, po tym jak osiągnęły kilka metrów wysokości, postanowiłam je wyciąć, przynajmniej te większe.
O czym mowa? O iglakach.
Jeszcze parę mięsięcy temu pukałam w główkę znajomym. Nie mogłam zrozumieć, jak mogą wyciąć 30-letnia cisa, bo im zaciemnia pokój. I nagle zrozumiałam. Nie chcę żyć w lesie. Chcę,żeby mi wschodzące słońce zaglądało przez okna do pokoju, żeby w kuchni nie trzeba było palić lampy w dzień, żeby siedząc na tarasie, można było oglądać góry. Chcę iśc do ogrodu urwać śliwkę.

Oczywiście nie pójdą pod siekierę wszystkie naraz. Najpierw sosny. Miały być miniaturowe bo chińskie. Wyrosły do nieba. Zasłaniają mi taras, włażą z igłami do domu, spowodowały, że żywopłot jest w stanie agonalnym.
W następnej kolejności pójdą modrzewie. Zapychają mi igłami rynny.
Nie uratują się też jabłonki i leszczyna. Nie pamiętam, żebym kiedyś jadła z nich jabłka i orzechy. Nawet jak były, to małe, mało smaczne, sparszywiałe, robaczywe lub puste w środku. Ich uroda jako drzew ozdobnych, też jest wątpliwa.

W ich miejsce posadzę „rośliny jadalne”, takie niezawodne, które owocują co roku i nie wymagają extra pielęgnacji. Nie muszą być wieloletnie. Także z roślin jednorocznych można mieć pożytek. W dzisiejszych czasach, gdy przeciętny obywatel zjada i kumuluje w swoim organizmie kilka kilogramów różnego rodzaju chemikaliów, warto mieć owoce i warzywa z własnej hodowli. Sporządziłam już nawet listę tych niezawodnych, które mam i z powodzeniem uprawiam. Inne dopiero kupię.
Oto mój ranking.

Czereśnia Burlat – to jedyne drzewo, które się sprawdziło z tych sadzonych przed 15 laty. Jest szczepiona na niskim pniu, dolne gałęzie ma przy ziemi. Owocuje co roku, dużymi, smacznymi owocami. Owoce mają miąższ chrząstkowy(skrzypą w zębach) i twardy. Nie ma w nich robaków.
Sadzonka kosztowała majątek. (50zł podczas gdy inne owocowe 10zł) ale była warta swojej ceny.

Borówka amerykańska – mam kilka odmian tej rośliny. Lubi ziemię kwaśną, u mnie rośnie i owocuje bez problemu. Trzeba sadzić kilka egzemplarzy obok siebie, najlepiej różnych odmian, żeby się wzajemnie zapylały. Owoce są extra, nie trzeba chyba ich zachwalać.

Jeżyna bezkolcowa – wielka roślina. Musi rosnąć w słońcu. Trzeba skracać jej pędy, a w zamian za te skromne zabiegi pielęgnacyjne oddźwięczy się owocami. Ogromnymi w porównaniu z leśnymi, słodkimi i aromatycznymi. Owocuje niezawodnie co roku.





Pomidor odmiany Bawole Serce – to nowość w moim ogródku. Ma olbrzymie owoce, mięsiste, smaczne. Rośnie bardzo silnie, wymaga solidnych podpór między innymi ze względu na wielkość owoców. W tym roku żadna zaraza go nie żarła, choć rósł koło ziemniaków. Rewelacyjna odmiana.
Trzeba tylko go trochę zasilić obornikiem.






Cukinia – też wielka roślina, potrzebuje obornika, ale w zamian owocuje do przymrozków.
Jam mam w ogrodzie dwie sztuki. Wydały na świat z 20 szt owoców.



Ziemniaki – rosną bez zarzutu.W tym roku nie zjadła ich stonka ani zaraza. A jaki mają smak. Oglądałam kiedyś angielski program ogrodniczy, w którym facet uprawiał ziemniaki w starych oponach. Sukcesywnie jak nać rosła do góry, nakładał kolejne opony i zasypywał to ziemią. W ten sposób można ponoć zebrać 10 kg ziemniaków z jednego krzaka. Myślę że jest to propozycja dla osób, którzy mają uprawy na balkonie :) Ja w oponach sadzić nie będę, ale myślę, że metoda, po pewnych modyfikacjach jest warta rozpowszechnienia. Po co uprawiać hektar ziemniaków, jak podobną ilość bulw można mieć z paru krzaków.



Aronia – owoce do jedzenia się nie nadają. Są strasznie cierpkie. Ale na nalewkę już jak najbardziej. O tym jak się robi nalewkę z aronii kiedyś napiszę. Do właściwości pro-zdrowotnych takiej nalewki nie muszę nikogo chyba przekonywać :)

Fasolka szparagowa – roślina znana i smaczna. Nie wymaga wiele, owocuje do tej pory.

Mam zamiar w tym roku jeszcze nabyć:

Orzecha włoskiego szczepionego z dużymi owocami. Jest szkółka w Skawinie koło Krakowa. Te które mam nadają się tylko dla wiewiórek.
Sadzonkę śliwki mirabelki – to z uwagi na niezawodność owocowania. Z mirabelki robi się pyszne konfitury.
Truskawki, które owocują całe lato – ponoć trochę trudne w uprawie, ale zobaczymy.
Śliwkę węgierkę – chyba wykopię w sąsiedztwie. Rośnie jak chwast i owocuje co roku.

A iglakom mówię precz.