Nie kupuję mebli na giełdach staroci i komisach. Po prostu mnie na to nie stać. Jedyne które mam są znalezione na śmietniku lub odziedziczone, podarowane przez ludzi.
Preferuję meble proste, najlepiej sosnowe. Takie umiem samodzielnie odnowić. Meble fornirowane trzeba byłoby oddać w ręce fachowca, a to rodzi dodatkowe koszty i tak naprawdę nie jest takie satysfakcjonujące jak samodzielne odnowienie starych.
Kredens na poniższym zdjęciu pierwotnie wyglądał tak:
Po mojej rewaloryzacji wygląda teraz tak:
Dostałam go od koleżanki w zamian za opróżnienie z niego piwnicy. Wraz z nim szafę ale nie była zbyt cenna. Poza tym ja nie używam szaf.
Pokryty był kilkoma warstwami lakieru. Kiedyś nie umiałabym tego zedrzeć. Dziś jak posługuję się opalarką, wiertarką i szlifierką nie jest to nic trudnego.Niestety jest to zajęcie pracochłonne.
Najpierw należy opalić lakier uważając żeby nie przypalić drewna. Lakier odłazi gdy pod wpływem gorąca tworzą się na nim bąble. Wtedy szpachelką podważa się bąbel i lakier złazi. Lepiej złazi lakier mniej rozmiękczony. Wtedy odchodzą całe płaty. Jak się rozmiękczy i przypali, zostają resztki, które usuwa się papierem ściernym.
Proste powierzchnie idą łatwo. Gorzej jest z zakamarkami. Mnie się nie udało wszystkiej farby usunąć. Została w narożnikach. Planuję przykleić od tyłu kawałek sklejki to nie będzie widać niedoróbek.
No i muszę go jakoś wykończyć, dorobić blat, uchwyty. Nie chcę używać lakieru bezbarwnego. Wykończę go chyba woskiem - nie wiem. Na razie stoi i czeka.
W piwnicy czeka kolejny kredens tym razem znaleziony na śmietniku. To ten pachnący herbatą. Też go kiedyś zrewaloryzuję.
Wogóle to na śmietniku znalazłam wiele rzeczy. Aluminiową konewkę, drewniany wózek bez kółek doskonały na kwietnik. Trzeba tylko dokupić kółka, najlepiej drewniane, które są drogie. Więc wózek stoi od lat.
Parę rzeczy też pod śmietnikiem postawiłam. Z karteczką, że sprawne lub trzeba naprawić.
Żeby trafić na coś fajnego na śmietniku trzeba mieć szczęście. Takich "hobbystów" jest dzisiaj wiele, fajne rzeczy znikają bardzo szybko. Poza tym śmietniki są zamykane, więc nawet jak coś stoi za siatką jest niedostępne.
Czy się wstydzę. Trochę. Ale mam świadomość, że jak tego nie złapię w tej chwili, to za chwilę zniknie. Więc łapię i nie rozglądam sie wokół. A zreszta kto mnie tam zna.
Świetna sprawa, takie przerabianie starych mebli. Wprawdzie nie mam na to zbyt wiele czasu, ale też lubię. A ten kredens do tego wygląda na sprzęt niesłychanie użyteczny - tyle w nim szuflad, półeczek i chyba nawet deska do krojenia? Wart, żeby podarować mu drugie życie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Rubia
Deskę do krojenia trzeba dorobić bo się zawieruszyła.
OdpowiedzUsuńKredens jest super pojemny i dlatego nadaje się do dużej kuchni. U mnie akurat zmieścił się na ścianie na której planowałam go postawić, dlatego nie jest zawalidrogą.
Ja stanowczo wolę stare meble samodzielnie odnowione od tych nowych bez wyrazu, tak samo mam np z samochodami :))) pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuń