sobota, 26 stycznia 2013

Co oznacza słowo wolność?

Co wogóle w dzisiejszych czasach to słowo oznacza?

Od dzieciństwa chciałam być wolna. W tych czasach oznaczało to dla mnie  "robić co mi się podoba".
Nie bardzo się dało niestety. Trzeba było chodzić do  znienawidzonej szkoły, uczyć się bzdur, słuchać rodziców choć człowiek się z nimi nie zgadzał.

Wydawało mi się wtedy, że dorosłość oznacza wolność. Szybko okazało się, że to nie jest prawda.

Wybrałam takie studia, żeby nie robić tego co robiła w życiu moja mama - siedzieć w papierach. Chciałam być wolna. Nie pracować od do z zegarkiem w ręku, 8 godzin dziennie, 40 godzin tygodniowo.
Studia dały mi namiastkę wolności, ale niestety szybko okazało się, że w moim zawodzie nie ma pracy. Zaczęły się lata 90-te. Poszłam do pierwszej lepszej roboty, którą udało mi się złapać - oczywiście w papierach i przepracowałam tam 20 lat.
Nienawidzę tej pracy, jest niewdzieczna, mało płatna, a jednak od lat w niej tkwię, bo tylko to umiem robić, a z czegoś trzeba przecież żyć.
Studia nie dały mi nic.Żadnej przydatnej wiedzy. Wszystko co umiem nauczyłam się sama.
Tak sobie czasami marzę, że rzucę tę robotę i odzyskam w końcu wolność ale  jak to zrobić, jeżeli człowiek  w imię wolność nałożył na siebie kolejne pęta.

Mieszkanie w mieście. Szczyt marzeń, trzeba przecież gdzieś mieszkać. Udało mi się załatwić. Gminne po babci. Piękne, duże, w centrum. Jak czynsz doszedł do kwoty 900 zł i zaczął piąć się wyżej nie wytrzymałam psychicznie i finansowo.  Zamieniłam mieszkanie na mniejsze. Czynsz 600zł plus media.
Dziś mieszkanie jedynie  generuje koszty.

Już w wieku 18-lat marzyłam o własnym domu. Kupowałam  czarno-białego wówczas Muratora  i miałam nadzieję, że może kiedyś mi się uda.
Przez lata nie było klimatu do budowy domu. Utraciłam wolność w kolejnej dziedzinie, bo związałam się z Mężczyzną i urodziłam Dziecko. Od tej chwili odmienialiśmy przez przypadki tylko słowo MY.

Miałam trochę oszczędności, śmieszną kwotę jak na dzisiejsze czasy.  Kupiłam działkę rolną za 3,5 tys zł, 17 a. To był rok 1998. Mężczyzna miał inne zainteresowania. Zaczęło nieśmiało dochodzić do głosu słowo JA.
Po latach gdy udało mi się uwolnić od Mężczyzny, a Dziecko uwolniło się ode mnie samo, wrócił pomysł budowy domu.
Dziś dom stoi. Jest kredyt do spłacenia, niewielki ale jednak,  są inne zobowiązania.. Jest mieszkanie do utrzymania. Jest niewola na własne życzenie. Ale jest też światełko w tunelu. Kredyt spłacę w 2016r. Mieszkanie może przejmie ode mnie Córka. Zostanie mi tylko dom, a on jest tani w utrzymaniu. Tak został zbudowany, żeby było tanio.
Czy wtedy odzyskam wolność. Wątpię. Ale mam taką nadzieję.

Rzucę wtedy tę robotę choć nie wiem z czego będę żyła. Na zimę będę wyjeżdżać do Hiszpanii, bądź Włoch, żeby nie marznąć. Lato będę spędzać nad morzem, bądź wędrując z plecakiem po Polsce jak za dobrych studenckich czasów. Będę cieszyć się życiem w którym pieniądz nie będzie miał znaczenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz