sobota, 12 stycznia 2013

Smacznie, zdrowo i tanio czyli może nie umrę z głodu

Minął pierwszy tydzień mojej nowej/starej pracy.  
Ograniczyłam w tym miesiącu wydatki do minimum, żeby sprawdzić za ile jestem w stanie wyżyć. Do dzisiaj od ostatniej wypłaty (24.12.12) na żarcie wydałam 150 zł.  Mam ugotowny obiad na cały tydzień, zrobiłam sałatkę jarzynową, ugotowałam rosól i barszcz, zrobiłam makaron. Kupuję same podstawowe rzeczy i robię wszystko sama w domu. Z  gotowego (czyt. przetworzonego)  tylko cukier, sól i olej. No i tym razem majonez do sałatki. W przyszłości majonez też będę robić. Właśnie znalazłam przepis w internecie.W lecie porobię przetwory więc będzie jeszcze taniej.
Trochę mnie to podbudowało, że da się żyć bez zbierania żarcia po śmietnikach. Na psy wydaję więcej.
Ugotowałam dziś makaron własnej roboty. Moja siostra dostała kiedyś maszynkę do robienia makaronu i nigdy jej nie wykorzystywała. Była po prostu nowa.Na szczęście ma duszę chomika - to u nas rodzinne i nie postawiła jej pod śmietnikiem, tylko dała mnie. U mnie leżała jakieś....10 lat
Robię makaron pełnoziarnisty, choć w sklepie można już taki dostać, ale jest drogi. Poza tym nie wiadomo, co do niego dodają.
A wystarczy szklanka mąki i 1 jajko, żeby zagnieść pyszny makaron , nawet jak się nie ma maszynki to można pokroić.
Żeby zrobić makaron dla dwóch osób potrzeba szklankę mąki i 1 jajko. 3/4 mąki wsypać do miski wbić jajko i wyrobić kulkę ciasta. Potem wyłożyć na stolnicę, wyrabiać dodając mąki, aż przestanie kleić się do ręki. Potem rozwałkować pokroić i zagotować.  Nie dodawać wody  do ciasta ani soli , tylko samo jajko. Na dwie szklanki mąki idą 2 jajka i tak dalej.
W internecie jest cała masa przepisów na makaron domowej roboty. Wszyscy dodają wodę, ja wolę na samych jajkach, bo się nie rozgotowuje. Poza tym nie oblepia garnka i nie przywiera do dna, bo natychmiast wypływa na wierzch. No i nie klei się  na durszlaku, nie potrzeba przelewać go zimną wodą wcale. Makaron zjem z rosołem, ale mam jeszcze sos pomidorowy w lodówce - przepis mojego autostwa.
Sos pomidorowy robi się na bazie dużej/dowolnej ilości cebuli. Cebulę należy zeszklić na patelni, przełożyć do rondelka, zalać wodą lub rosołem. Dodać  np oregano lub co kto lubi. Zioła należy rozetrzeć w palcach - włażą w całości w zęby. Gotować nie dłużej niż 15 minut, dodać koncentrat pomidorowy, dosolić, dopieprzyć, można zaprawić śmietaną, mąką, dodać masło. Na koniec zmiksować mikserem lub blenderem na krem i gotowe. Tanio, niskokalorycznie, zdrowo i pysznie :)

7 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się sposób w jaki mówisz o takich prostych rzeczach, dla mnie jednak domowe robienie makaronu, chleba itp jest dość niepraktyczne. Makaron kupiony w sklepie po prostu wrzucasz do wody, a tutaj... Chociaż chleb domowej roboty jest pyszny, to ja preferuje świeże pieczywo, które jest świeże tylko w 1 dzień. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiele rzeczy w życiu jest niepraktyczne. Ja był to nazwała raczej zbyt skomplikowane. Łatwiej kupić makaron, wrzucić na wrzątek i gotowe niż bawić się w robienie ciasta i przepuszczanie przez maszynkę.
    Odkąd sobie uświadomiłam, że w tym makaronie i innych gotowych produktach jest cała tablica Mendelejewa, to mi się odechciało jeść ten sklepowy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz od kliku lat styczen jest dla mnie miesiacem, w ktorym spedzam sporo czasu w kuchni gotujac/piekac rozne smakolyki po raz pierwszy.
    Makaronu jeszcze nie robilam, a chcialabym sprobowac. Piszesz o makaronie pelnoziarnistym (ktory bardzo lubie) - nie mam dostepu do maki pelnoziarnistej, ale czy wyjdzie na to samo jesli do zwyklej maki dodam otreby? Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekłam kiedyś chleb z mąki zwykłej z dodatkiem otrąb i ziaren słonecznika, siemienia. Chleb piecze się na drożdżach. Na 3 szklanki mąki daje się po szklance otrąb i ziaren. Zaczyn tak jak przy drożdżowym cieście.
      Jak znajdę przepis to napiszę, ale myślę, że można go znaleźć w internecie.

      Usuń
  4. Makaronu nie robiłam, ale na przykład wczoraj zużyłam ostatni słoik z jarzynami (ratatouille), które zrobiłam latem na wsi z jarzyn ekologicznych otrzymanych od znajomego (prosto z ogródka), bo miał ich w nadmiarze.
    Spędziłam wówczas cały dzień na robieniu słoików i część z nich tachałam potem na kilka razy 1200 km na północ , by zima mieć dla siebie trochę "słońca" ze słoika.
    Takich jarzyn nigdzie nie znajdę w sklepie. To tez było bardzo niepraktyczne, ale osoby które zaprosiłam na wczorajsza kolacje, były urzeczone taka "niepraktycznością".
    W tym roku chyba zrobię więcej weków z ratatouille... :) Chyba mam źle w głowie :)))
    Pozdrawiam Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz jak się takie jarzyny robi. Ja mam ambitny plan, że będę uprawić rolę na większą niż dotąd skalę. Więc jarzyny będę mieć. Muszę tylko znaleźć przepis jak je przechowywać.

      Usuń
    2. Miałam duże zielone cukinie, ogromne bakłażany, cebule, paprykę i pomidory. Do tego czosnek, oliwa z oliwek , sol, pieprz. Wszystko kroiłam w kawałki lub plasterki i na cztery (zależnie od wielkości). Powinno się zdjąć skórkę z pomidorów (trzeba ich dużo, bo ma robić się sos), ale ja tego nie zrobiłam. Każdą jarzynkę (cukinia, bakłażan, papryka i cebula) obsmażałam w wielkiej misie (jak na konfitury), bo ilości były ogromne. Dopiero potem na końcu łączy się wszystkie ze sobą, dodaje pomidory i kawałeczki czosnki, doprawia do smaku. Jedyna rzecz, to pokrojone bakłażany lekko posolić i zostawić tak na godzinkę na sitku. Ja to wszytko robiłam już kilkakrotnie tak na czuja, bo chciałam mieć taka "bazę jarzynowa" w słoikach i potem dopiero doprawiać sobie na rożne sposoby zima. Sama wiec baza nie była ostra. Ta przedwczoraj doprawiłam taka śmietanką sojowa (można zwykłą) , dodałam ciut koncentratu pomidorowego i papryki /pieprzu. Przełożyłam do naczynia żaroodpornego , posypałam serem startym i lekko zapiekłam. To wszystko. Szybko i prosto. W sam raz na proszona kolacje po pracy :)

      W tm roku tez bede latem robic, wiec obfotografuje i zrobie pewnie na ten temat specjalny wpis...

      Nika

      PS Mam ogromny kociol do gotowania sloikow i ustawiam go na gazie podlaczonym do butli (na zewnatrz). Jarzyny tez kroje i smaze na tarasie, bo wiecej miejsca i jak ktos przyjdzie, to robi sie z tego wydarzenie towarzyskie.

      Usuń