piątek, 3 maja 2013

Ocieplam i....uczę się na błędach

Po ostatniej zimie postanowiłam ocieplić piwnicę. Dom częściowo jest zagłębiony w ziemi, z drugiej strony sterczy 3 m ponad, bo to jest dom na zboczu.
Zostało mi trochę płyt z ocieplenia parteru. Dokładnie pięć, plus  pocięte kawałki.
 Wymyśliłam, bo ja przecież oszczędna jestem, że tymi resztkami ocieplę przynajmniej jedną ścianę. Tak się złożyło, że trochę kleju też zostało więc szykowała się inwestycja za darmo.
Szło mi zupełnie dobrze, po dwóch dniach ściana wyglądała tak:


Kupiłam  za 9 zł piankę niskorozprężną, żeby wypełnić wszystkie ubytki, bo jak wszystkim wiadomo, dziury w izolacji wypełnia się pianką, a nie klejem :)  Klej tworzy mostki termiczne w izolacji.

I wtedy zaczęły się schody. Nie wszystkie płyty przykleiły się do ściany.  Dołem, przy samej ziemi piwnica zaizolowana jest papą na lepiku. Po głębszym zastanowieniu , doszłam do wniosku, że ten klej nie klei płyt do papy.
Wszystkie odpadły i były po tym do wyrzucenia, bo klej stwardniał i nie dał się oderwać bez uszkodzenia płyty.

 Od czego jest Wójek Google. Szybko znalazłam, że do papy można kleić styropian klejami poliuretanowymi. W efekcie musiałam kupić styropian 10-tkę, i klej poliuretanowy, więc inwestycja nie wyszła mi już za friko. Ale nowe doświadczenie, bezcenne.

Jak to już w końcu przykleję, na wierzch położę siatkę  i płytki. I będzie cudnie i prawie za darmo:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz