sobota, 23 lutego 2013

Badanie żywej kropli krwi

W zeszłym tygodniu, głównie dla zaspokojenia ciekawości, poszłam na badanie żywej kropli krwi.
Oceniłam to, jako stratę pieniędzy. Pani wszystkim mówiła to samo.
Dzisiaj, po przespaniu się z problemem doszłam do wniosku, że to co mówiła nie jest głupie.

Generalnie Pani wszystkim , którzy do niej poszli wykryła grzybicę przewodu pokarmowego.
Pomijając fakt, że zapisała to samo ziołowe lekarstwo, w tej samej firmie, które należało kupić na jej nazwisko, żeby mieć w cenie hurtowej, jej diagnoza dała mi do myślenia. Czy ja ma grzybicę przewodu pokarmowgo?

Staram się jeść ekologicznie, nie kupuję sklepowego badziewia, używam cukru w śladowych ilościach, nie jadam antybiotyków. A jednak nie zawsze z trawieniem mam w porządku.

Zaczęłam czytać w internecie na temat grzybicy. Okazało się, że to jest choroba cywilizacyjna. Wogóle w jelitach żyje kilkadziesiąt rodzajów grzybów, część jest pożytecznych. Pozostałe potrafią zaszkodzić, gdy rozwiną się w nadmiarze. A rozwijają się w nadmiarze jak się je cukier i białe pieczywo.

Generalnie grzybica jest nieuleczalna. Zarodniki grzybów pływają we krwi przez 3 lata i przez 3 lata potrafią zakażać jelita w sprzyjających warunkach. Jedyne na nie lekarstwo to zmiana diety - bez cukru, bez białej mąki i bez antybiotyków.
Nie będę pisać jak leczyć grzybicę jelit. Można to wszystko wyczytać w internecie.Warto jednak się nad tym zastanowić i przeanalizować co się tak naprawdę je i jaki to ma wpływ na organizma.

Pani powiedziała również, że w mam za mało cholesterolu we krwi  i powinnam jeść kolagen.
Że cholesterol i kolagen budują wszystkie komórki, więc wobec ich braku mam uszkodzone jelita i komórki oraz problemy z kręgosłupem i stawami.

Prawda jest taka, że prawie wogóle nie jem mięsa, zdecydowanie wolę dietę roślinną. We wszystkich badaniach wychodziło mi, że nie mam choresterolu, ciśnienia i cukrzycy, a osiągnęłam już wiek w którym te przypadłości są powszechne. Czy zatem powinnam poprawiać sobie zdrowie?

Postanowiłam zrobić eksperyment. Zgodnie z zaleceniem Pani kupiłam tchawice  - wieprzowe bo wołowych nie było. Gotowałam to to dwa dni, najpierw samo, później z jarzynami jak rosół. Dodałam żurek własnej produkcji. Da się zjeść. Trochę rośnie w gębie jak człowiek sobie uświadomi co było włożone do gara.
Myślę, że żurek raz w tygodniu wystarczy, więcej się boję, żeby nie wywołać dny moczanowej zwanej inaczej podagrą, która może być  efektem diety z dużą ilością mięsa.

A pozostałości po żurku zjedzą psy. Im pewnie to też pomoże na kręgosłup i stawy.









2 komentarze:

  1. Dodaję Cię właśnie do grona zaprzyjaźnionych blogów na Racjonalnym Oszczędzaniu.

    Podoba mi się klimat Twojego bloga.

    Dziękuję za wizyty u mnie i komentarze. Pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń