sobota, 6 kwietnia 2013

Dobry humor z samego rana

Ciemno, zimno buuuu.....
Nie będę pisać, jak ja mam dość tej zimy.Bo mam dość, zwłaszcza, że za zimą nie przepadam. Napiszę Wam jak sobie z zimą radzę.

Po pierwsze zmuszam się do wyjścia na zewnątrz. Ale nie po to, żeby jechać do pracy, choć do tego też się zmuszam, tylko po to, żeby wyprowadzić na spacer psy. Teoretycznie nie muszę. 17 arów działki zapewnia im niezbędną porcję ruchu. Ubieram jednak dwie pary gaci, trzy swetry, czapkę i  wychodzę trzęsąc  się jak osika. Wieje jak cholera i zarzuca śniegiem. Zapadam się po kolana i klnę jak szewc. A psy szaleją, gęby mają uśmiechnięte od ucha do ucha.

I tak patrzę sobie na nie i tak sobie brnę w tym śniegu i tak jakby mi trochę cieplej.
Mam stałą trasę, jej pokonanie trwa około godzinę.Jak wracam, czapkę mam w kieszeni, a kurtkę rozpietą do samego dołu. Już się nie trzesę, nie klnę i gębę też mam uśmiechniętą. Wchodzę do domu, a tam ciepłoooooo - choć na termometrze raptem 15 stopni. Ech kocham cię zimo.




Po drugie od dłuższego już czasu nie piję czarnej kawy. W ogóle. Kiedyś  kawy piłam dużo. W pewnym momencie stwierdziłam, że po kawie strasznie mnie szarpią nerwy. To był jakiś koszmar. Jak zażywałam magnez, chwilę był spokój, a później znów to samo.

No i teraz nie piję i mam spokój. Ale ponieważ życie nie lubi pustki, poranną kawę zamieniłam na kakao.
O walorach kakao nie muszę pisać. Prawdziwego kakao, a nie wyrobu kakaopodobnego. Cytując za poradnia.pl :
"BADACZE  odkryli, że  członkowie PLEMIENIA KUNA Z PANAMY, którzy spożywają 40 filiżanek kakao tygodniowo, rzadko chorują, żyją znacznie dłużej niż inni mieszkańcy Panamy i nie zapadają na demencję. Zdaniem ekspertów sekretem zdrowotnych właściwości kakao jest flawonoid o nazwie epikatechina, który występuje również w herbacie, winie i czekoladzie".

Kakao wpływa na czynność serca i wydzielanie hormonów. Ale to co mnie zainteresowało najbardziej to wpływ kakao na nerwy. Dzięki magnezowi zawartemu w kakao przestałam sie denerwować.

Zgodnie z zaleceniem  Azteków  do kakao dodaję tylko łyżeczkę miodu. Żadnego mleka i cukru. Myslę, że dla osób, które nie słodzą, wypicie kakao bez miodu nie będzie wyczynem.

I wiecie co, czuję się świetnie :)


3 komentarze:

  1. Kupiłam kiedyś przy okazji pół kilo łuski kakaowej. Miała być do szejków. Ale mikser dziwnie przy blendowaniu charczał. Przepuściłam przez maszynkę do mięsa, odsiałam co grubsze i wmówiłam dziecku, że to kakao. Grubo mielone :D Płyny wciąga bardziej niż proszek ze sklepu, więc jest gęste. A w dodatku to bogactwo magnezu... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zainteresowała mnie ta łuska. Poczytałam trochę w internecie i postanowiłam kupić, żeby poeksperymentować. Ona nadaje się nie tylko do picia , po zmieleniu oczywiście ale także jako nawóz, który poprawia jakość ziemi.
    Do picia spróbuję zmielić w młynku do kawy zamiast mielić w maszynce.

    OdpowiedzUsuń
  3. co rano piję gorzkie kakao bez mleka

    OdpowiedzUsuń